W obiegowych
opiniach spotkać się można ze stwierdzeniem utrzymującym, jakoby wiedza
pośmiertna miała cokolwiek wspólnego z Piekłem. Nazwać by ją można swego
rodzaju Piekłem ateistycznym czy świeckim albo, w kontekście filozofii
postmodernistycznej, Piekłem „duchowości bezbożnej”. Wiedza ta polegać ma na
jakimś nagłym odkryciu swego błądzenia, braku racji. Umysł oczyszcza się i
ogląda siebie w swych najdoskonalszych barwach. Poznanie to jest tak
porażające, że człowiek czuje się potępiony przez swoją idealną ludzką istotę.
Jednym z piękniejszych opisów tego typu sytuacji jest notka Emila Ciorana. Oto
ona:
„Istnieje
takiego rodzaju wiedza, która odbiera wagę i skuteczność wszystkiemu, co
robimy; w jej świetle wszystko, oprócz niej samej, traci oparcie. Ta wiedza,
tak czysta, że wstrętna jest jej nawet sama myśl o przedmiocie, wyraża ową
mądrość najwyższą, zgodnie z którą uczynić coś, albo nie uczynić, to jedno i to
samo. Towarzyszy jej satysfakcja (również najwyższa) płynąca z powtarzania przy
każdej okazji, że żaden z wykonywanych przez nas gestów nie wart jest ani chwili
uwagi, że nie posiada najcieńszego bodaj substancjalnego podkładu, że wszelka
„rzeczywistość” to absurd. Taką wiedzę należałoby właściwie nazwać pośmiertną;
tworzy się ona tak, jak gdyby poznający żył i nie żył zarazem, był istotą i
jednocześnie tylko wspomnieniem istoty. „To już przeszłość” – mówi o wszystkim,
co robi i skutkiem tego na zawsze staje się czymś wyzutym z teraźniejszości.”
Charakterystyka
owego stanu zgadza się z tą, którą naszkicowana została na początku. Widzimy
więc powszechną negację wszystkiego wyrażoną za pomocą jednorodności
przeciwieństw: „uczynić coś, albo nie uczynić, to jedno i to samo” i „jak gdyby
poznający żył i nie żył zarazem”. Ten drugi cytat pokazuje jeszcze odczucie daremności życia: umieram, więc
jeszcze żyję, ale wiem, że żyłem źle, więc tak jakbym nie żył. Dlatego zresztą
religie nazywają zbawienie życiem po śmierci: umieram, ale jeszcze żyję, a
wiedząc, że żyłem dobrze, nie odczuwam braku życia, nie tracę, przeciwnie
zachowuję je. U Ciorana, o dziwo!, nie ma jednak Piekła, jest tylko
charakterystyka, za którą symbol ten – jak nazwał Piekło Witkacy w Kurce
Wodnej – staje się uchwytny. Mówi przecież o „najwyższej satysfakcji”,
która każe wyzbyć się jakichkolwiek gestów, bo są one daremne. Słyszymy również
„to już przeszłość”, co oznacza przekreślenie życia, pożegnanie się z nim,
wyzbycie się ochoty bronienia się przed śmiercią i przyznanie jej racji,
odmówienie racji bytu teraźniejszości – bo tylko nią żyjemy. Tylko taka postawa
(chrześcijaństwo nazwało by ją nadzieją, pokorą itp.) gwarantuje spokój
(zbawienie – znów wg chrześcijaństwa) umierającemu. „Wyzuć się z
teraźniejszości” – oto co znaczy umrzeć godnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz