Przeniesienie

Archiwum bloga znajduje się pod adresem: http://dzialkrytyczny.blog.onet.pl/

sobota, 9 maja 2020

Stanisław Barańczak, Poezja i duch Uogólnienia

Stanisław Barańczak napisał cztery eseje, w których próbował określić rolę poezji współczesnej. Są to Parę przypuszczeń na temat poezji, Zmieniony głos Settembriniego, Zemsta ręki śmiertelnej i O pisaniu wierszy.

W pierwszym z nich pisze:

„Im szerszy zasięg ma jakiś środek wypowiedzi, tym usilniej stara się odzwyczaić nas od myślenia, wpoić nam te czy inne prawdy absolutne, podporządkować nas określonym systemom wartości, zmusić nas do takich czy innych zachowań. Poezja – jak dobrze wszystkim wiadomo – ma dziś zasięg wąski.”

„Poezja jest nie anonimowym głosem Wielkich Manipulatorów, ale głosem jednostki. Myślenie indywidualistyczne to myślenie nieufne, krytyczne wobec zbiorowych wiar, sentymentów i histerii.”

„(poezja) powinna być nieufnością. Krytycyzmem. Demaskacją.”

„(Poezja) może nauczyć człowieka myśleć o świecie w kategoriach racjonalnej nieufności wobec wszystkiego, co zagraża mu pod postacią kłamstwa, demagogii i przemocy. (…) Stanie się tak (…), gdy będzie zarówno w tym, co ją otacza, jak i w tym, co tkwi wewnątrz niej, ukazywać skłócenie, niejednolitość i wieloznaczność czającą się pod powierzchnią harmonii, zgody i oczywistości.”

 

W drugim czytamy, że poezja to „walka z argumentami Naphty”, a więc humanizm, indywidualność myślenia. Pisze również, że: „etyka autorytatywna jest zawsze etyką łatwą. Łatwo jest poddać się potężniejszemu od nas autorytetowi, który zwalnia nas od odpowiedzialności i od obowiązku samodzielnego myślenia, od konieczności indywidualnego wyboru.”

 

Trzeci esej zawdzięcza tytuł fragmentowi Radości pisania Wisławy Szymborskiej. Przytoczmy go:

Radość pisania,

Możność utrwalania.

Zemsta ręki śmiertelnej

 

Barańczak pisze w nim:

„<Zemsta ręki śmiertelnej>, która trzyma pióro: to zapewne jedyna dostępna nam forma odwetu przeciw prawom Natury. Skoro w zewnętrznym, realnym świecie nie potrafię zmienić czy anulować żadnego z wszechobecnych praw przemijania, rozkładu, cierpienia, śmierci – skoro, inaczej mówiąc, nie jestem w stanie pokonać Nicości czyhającej w każdym atomie tego świata – jedynym wyjściem pozostaje stworzyć osobny świat <powiązany łańcuchami znaków>, zamknięty w linijki i strofy, podległy władzy mojej wyobraźni. Świat, w którym wpływ czasu da się magicznie wstrzymać, cierpienia można uniknąć, śmierć ulega unieważnieniu, Nicość zostaje odstraszona.

Nie dość tego: ten sztuczny świat może wydawać się realniejszy niż świat rzeczywisty. A w każdym razie – bardziej przekonujący. Tym, co różni poezje od jakiegokolwiek innego słownego opisu świata jest zawarta w wierszu (ma się rozumieć tylko w naprawdę dobrym wierszu) jego narzucająca się nieprzypadkowość, <tak-a-nie-inność>, wewnętrzna konieczność.

(…) Choćbym nie miał żadnych celów retorycznych, wiersz taki wydaje się obdarzony szczególną siłą argumentacji, jest sam w sobie dowodem nie tylko konieczności własnego istnienia, lecz także konieczności istnienia w takim a nie innym kształcie. W tym właśnie źródło perwersyjnej przyjemności poety i jego czytelnika: w demonstracyjnym zaprzeczeniu uniwersalności reguł, które – zdawałoby się – rządzą światem. Wiemy, że wszystko, co istnieje, zginie: a przecież wiersz potrafi żyć bez końca. Wiemy, że światem rządzą przypadek i chaos: a przecież wiersz oświadcza nam, że nie ma w nim nic przypadkowego.

Radość pisania (i czytania) wierszy bierze się więc w znacznej części stąd, że poezja psuje szyki Naturze; w pełni świadoma potęgi Nicości w świecie zewnętrznym, podaje tę moc w wątpliwość, zawiesza ją czy nawet unieważnia w granicach wewnętrznego świata wiersza. Dla poety dwudziestowiecznego jeszcze istotniejszy może się okazać fakt, że to samo tyczy się potęgi Nicości objawionej we współczesnej Historii. Pozornie nieugięt4e prawa tej ostatniej władają naszym światem zapewne jeszcze okrutniej niż prawa Natury (w pewnym stopniu łagodzone prze postępy nauki): wszystko w dzisiejszym świecie sprzysięgło się, aby upokorzyć jednostkę, aby dać jej brutalnie do zrozumienia, że jest znikoma, anonimowa, i wymienialna jak ziarnko żwiru na drodze, którą przetacza się walec historycznego procesu i Historycznej Prawidłowości. 

I znowu: każdy dobry wiersz samym swym pojawieniem się i istnieniem psuje – na swoją miniaturową skalę – zabawę Historii, narusza jej pewność siebie i dobre samopoczucie.”

(…) poezja upiera się przy swoim pierwszoosobowym monologu i – na przekór obowiązującym w zewnętrznym świecie prawom mimikry – im bardziej idiosynkratyczny jest brzmiący w niej głos poety, tym większe ma szanse na przetrwanie w pamięci czytelnika.”

W ostatnim eseju czytamy:

„Większość z tego, co nas spotyka, jest pogwałceniem jakiejś niepisanej umowy, której istnienie dano nam aluzyjnie do zrozumienia w momencie narodzin.”

„Od napisu wyrytego na starożytnym nagrobku (który, nazywając po imieniu kogoś, kto niegdyś żył, usiłuje tym samym unieważnić anonimowość jego śmierci) (…) – poezja była zawsze w swojej najgłębszej istocie wołaniem o uczciwą grę, dopominaniem się o przestrzeganie wobec nas ludzi, ludzkich reguł.”

„Poezja jest zawsze taką czy inną formą protestu.”

„Poeta jako prostoduszny partner, wtrącający się w obłąkany monolog clowna-świata: wracamy do punktu wyjścia. To stąd te wszystkie rymy, rytmy, metafory, gry słów – to tylko rozmaite formy naginania bełkotu świata do jakiegoś znaczącego porządku, nadawania potokom jego chaotycznej wymowy, jakiegoś kierunku i sensu. To po to dążenie do konkretu i zwięzłości – aby przeciwstawić się wsysającej nas w lej nicości potędze pustych abstrakcji i statycznych ogólników. To dlatego całe to mówienie w pierwszej osobie liczby pojedynczej i widzenia rzeczy w ściśle indywidualistycznej perspektywie – to, co prostu sposób poezji na stawianie oporu światu, ilekroć chce on zepchnąć jednostką ze sceny.”

 

Wiele z uwag Barańczaka jest rzeczywiście świetnych i błyskotliwych. Zwłaszcza te z pierwszego eseju. By jednak zrozumieć ten esej w pełni, trzeba by wyjaśnić, czym się różni poezja współczesna od poezji ją poprzedzających. Zostawmy to jednak na temat następnego postu.

Wąski, marginalny (czy nawet niszowy) charakter poezji jak najbardziej świadczy o tym, że nie jest ona siłą represyjną, że niczego nie narzuca, przeciwnie, sprzeciwia się oficjalności, demaskuje ją, krytykuje jej autorytatywne zapatrywania i manipulacyjne tendencje. Opowiada się za indywidualistycznym, nieanonimowym myśleniem pełnym nieufności i kontestacji wobec demagogii i przemocy, ale również przeciw wszelkim prawdom absolutnym, wątpliwym właśnie przez to, że tworzone są w kotle bezmyślnej a uświęconej zbiorowości. Demaskacja i krytycyzm (protest – jak nazywa to w innym eseju) poezji osiąga swoje apogeum w wynajdywaniu „skłócenia, niejednolitości i wieloznaczności pod powierzchnią harmonii i oczywistości”. Poezja naświetla więc rzeczywistość z innej, nieoczekiwanej perspektywy. Dla Barańczaka ta perspektyw musi być indywidualna i racjonalna.

O to samo chodzi w eseju Zmieniony głos Settembriniego, gdzie Barańczak porównuje poezję do „walka z argumentami Naphty”. Settembrini – jak wiadomo z Czarodziejskiej góry T. Manna– był propagatorem humanizmu i indywidualności myślenia. Nihilistyczny terror Naphty wyrastał zaś z chęci budowania autorytetu, który zwalniałby jednostkę z obowiązku samodzielnego myślenia. Na to Settembrini przystać nie może. Nie może na to się zgodzić również poezja. W odczuciu Barańczaka proces pozbawiania człowieka jego indywidualności ma charakter historyczny i dlatego w innym eseju mówi o proteście poety przeciwko Historii, która upokarza jednostkę, czyniąc ją wymienialną, anonimową i niepotrzebną. Poezja ma siłę, by „naruszyć pewność siebie i dobre samopoczucie” Historii, gdyż świat widzi z perspektywy pierwszoosobowego monologu pełnego niechęci do form, którymi ten świat dysponuje i jakie narzuca człowiekowi.

I właśnie, już postać Settembriniego pozwalała nam się zorientować w daleko posuniętym humanizmie autora esejów. A może to raczej antropocentryzm?

Autorytatywne prawdy, histerie zbiorowości, historia – to nie wszystko, przeciwko czemu występuje poeta. Rozszerzenie tematu znajduje się przede wszystkim w eseju Zemsta ręki śmiertelnej. Chodzi o „odwet przeciw prawom Natury.” Chodzi o anulowanie powszechnego prawa przemijania i śmierci, o pokonanie Nicości tkwiącej głęboko w „każdym atomie świata.” Poezja tworzy świat niepodległy tym prawom, uwiecznia umarłych – pozbawiając ich anonimowość, daje im nieśmiertelność. Mocą wyobraźni odstrasza nicość. Ustanawia nawet świat lepszy niż rzeczywisty. „Narzucająca się nieprzypadkowość” wiersza sankcjonuje ten ład. Poezja jest „demonstracyjnym zaprzeczeniem uniwersalności reguł, które – zdawałoby się – rządzą światem.” Na przekór śmierci – wiersz żyje; na przekór przypadkowi i chaosowi – wiersz nie ma w sobie niczego przypadkowego. Moc Natury i Nicości zostaje podana w wątpliwość, zwycięża racjonalna potęga człowieka, wygrywają humanistyczne wartości.

W ostatnim eseju czytamy nawet, że natura i los pogwałcają umowę, której istnienie w momencie narodzin człowiekowi dano mu odczuć. Poezja jest walką z naturą i losem, jest „dopominaniem się o przestrzeganie wobec nas ludzi, ludzkich reguł.”

To, co ludzkie – mówi Barańczak – jest przeciwne naturze, śmierci, historii, ustrojowi, wszelkim systemom, a nawet Bogu. Poezja występuje przeciwko temu wszystkiemu. Plastycznym wcieleniem zaś tego wszystkiego jest w ostatnim eseju świat-clown, któremu partneruje poeta, wtrącając się w jego obłąkany monolog, próbując porządkować, racjonalizować jego chaotyczny bełkot, nadać mu sens – sens na miarę człowieka (dlatego rytm i rym, metafory i gry słów). Poetycką konkretność i zwięzłość przeciwstawia nicości pustych abstrakcji i ogólników. Mówienie w pierwszej osobie liczby pojedynczej to nic innego jak dopominanie się o prawa jednostki, prawa człowieka.

Czy to racjonalny i ateistyczny (a raczej zgodnie ze sformułowaniem „przeciw Naphcie”: antyjezuicki) antropocentryzm? Chyba niedaleko mu do niego. Zresztą nie to mnie martwi. Najgorsze jest to, że unieważnione zostało, choć Barańczak wprowadził je konsekwentnie, pojęcie „poezji współczesnej”. Poezja współczesna miała być buntem, krytycyzmem, kontestacją (nic bardziej mi bliskiego), a staje się obrońcą siły represyjnej – ludzkiego rozumu. To przecież on tworzy historię, to on ustanawia ustroje i systemy (filozoficzne i religijne). Poza tym jakim prawem (również logicznym) Barańczak zrównuje Naturę z Nicością? Natura nie ma z nią nic wspólnego, przeciwnie, są prędzej antonimami niż synonimami. Natura to nie nicość, to pasja życia szafująca śmiercią. Natura nie straszy nicością, przeciwnie: poraża śmiercią, epatując życiem, a sama przeraźliwie boi się Nicości, opętana bojaźnią i drżeniem w obliczu Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz